10 maja dwóch członków KTR Peleton rozpoczęło wiosenne wyprawy krajoznawcze. Z zachowaniem niezbędnych warunków bezpieczeństwa wyruszyliśmy na blisko 40-kilometrową trasę, która wiodła z Krotoszyna do Mokronosa, a następnie przez Małgów, Kromolice i Wielowieś do Staregogrodu i powrót do domu. Celem nie był tylko przejazd , ale przede wszystkim odwiedzenie miejsc i budowli związanych z historią tych miejscowości. Pierwszą był Mokronos. Tylko z zewnątrz obejrzeliśmy kościół pw NMP z końca XIX w. Niestety rozpoczynała się msza i nie chcieliśmy wzbudzać sensacji swoimi strojami wśród wiernych. Wartym odnotowania jest fakt uruchomienia na kościelnej wieży zegara. Przed kościołem dobrze trzymające się ceglane ogrodzenie i niestety zamknięty na cztery spusty dawny budynek zajazdu. Szukamy dworu, który miał być przebudowany w latach 2000-01, ale niestety nic nie znaleźliśmy. Nawet miejscowi potwierdzili, że nic takiego tu nie ma. Resztki parku krajobrazowego to chaszcze. Objeżdżamy wioskę jakby od tyłu i znów jesteśmy na gł. drodze. Odnajdujemy zadbaną kapliczkę z rzeźbą św Wawrzyńca z XIX i ruszamy w kierunku Małgowa by znaleźć w pobliskim lesie grodzisko, które już raz bez powodzenia szukaliśmy. Niestety i tym razem bez skutku. Głównym powodem niepowodzenia była mapa pow krotoszyńskiego, na której zaznaczono , że gród znajduje się po prawej stronie leśnego duktu (w rzeczywistości jest po lewej stronie i to w dość gęstym lesie). No trudno, trzeba będzie pojechać jeszcze raz. Jedziemy dalej, niestety tzw. polskim asfaltem czyli pełnym nierówności. Widoki pól nie specjalnie ciekawe. Czyściutkie pola i łany zbóż i ani jednego bławatka czy kąkola. Niby ładnie, ale jakoś smutnie że czegoś na tych polach brakuje. Mijamy ładnie wyglądające zabudowania i równą drogę w Małgowie i zmierzamy do Kromolic. Tylko z siodełka roweru obserwujemy smutny koniec niegdyś pięknego pałacu. Rozwalające się ceglane ogrodzenie, zapadające się dachy pałacu. Czyżby był to jego koniec ? Do Wielowsi wybieramy się polną drogą. Niezbyt równa, ale twardą i nieco zbyt kamienistą. Ale to też atrakcja bo jadę nią pierwszy raz. I chyba się opłaciło. Gdzieś przy drodze w niewielkich krzakach siedział zając, który ze spokojem reagował na nasz widok. Zatrzymuję się, wyciągam aparat, a zając nic po prostu siedzi i pozuje do totki. Robię fotkę, a on ruszył tylko uszami jakby mi podziękował za zainteresowanie. Docieramy wzdłuż ogołoconych wierzb do Wielowsi i skręcamy na Starygród. Pierwsze wrażenie to remont kościoła pw. Oczyszczenia NMP z XVII w. Pięknie błyszczy w słońcu kościelna wieża kryta miedzianą blachą, nowy gont na dwuspadowym dachu i nowy szalunek ścian bocznych. Widać, że prace jeszcze trwają, ale chyba niewiele już zostało do wykonania. Kościół niestety z tego powodu zamknięty. Boczną dróżką jedziemy w poszukiwaniu parku i pałacu. Stajemy przed piękną bramą. Co robić? Chwytam za bramę, a ona nie jest zamknięta. Trochę ze strachem wjeżdżamy piękną kostkową aleją do parku. Teren parku wyrównany, oczyszczony ze zbędnych krzaków i chyba posiany trawą. Zbliżamy się do pałacu – niestety jeszcze w ruinie, ale prace trwają. W obejściu widać sprzęt i materiały budowlane. Robimy fotki przed frontem pałacu i wyjeżdżamy drugą stroną na polną drogę prowadzącą od ulicy do mostu na Orli. I tu widać ogrom prac właściciela. W parku nad Orlą gustowny drewniany budynek, a przed nim ładny stawek (to chyba dla wędkarzy). Za ogrodzeniem wykonany jakby kanał Orli i kolejny stawek już z wodą, ale jeszcze nie wykończony. Nieco dalej mostek nad Orlą i cudowna natura dzikiej rzeki. Trzciny, zwalone drzewa, aż trudno oderwać wzrok od tego piękną. I pomyśleć, że to o przysłowiowy rzut beretem od Krotoszyna. Widać w pobliżu dużo robót ziemnych.
Tu spotykamy kolegę rowerzystę z Koźmina. Wspólna fotka i pełni wrażeń ruszamy w drogą powrotną. I tu refleksja. Wielokrotnie przejeżdżałem prze te miejscowości pędząc w dalekie nieznane, a tuż obok mamy piękne miejsca i zabytki godne zatrzymania się, obejrzenia i podziwiania. Chyba przestanę się uganiać za dalekimi trasami, a skupię się na najbliższej okolicy. Najbliższy wypad będzie do Golejewka – średniowiecznego Czestramu czyli poprzednika starogrodzkiej średniowiecznej kasztelanii.
Tekst i zdj.: Antoni Azgier