Miło nam poinformować mieszkańców gminy, że w bieżącym roku trzy nasze mieszkanki świętowały setne urodziny. W marcu była to pani Zofia Bąk, w sierpniu - Izabela Filipowska i we wrześniu - Jadwiga Janicka.
Z tej okazji każda z pań otrzymała życzenia i kwiaty od władz naszej gminy. Kierownik USC Renata Pflantz odczytała stulatkom gratulacje pisemne od premiera Polski Mateusza Morawieckiego.
Oto nasze stulatki
1. Pani Zofia Bąk jest emerytowaną nauczycielką. Pochodzi z rodziny wielodzietnej. Ojciec Stanisław Kaczmarek był urzędnikiem gospodarczym w majątku Kopanie hrabiego Mielżyńskiego, matka zajmowała się prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci. Łącznie Kaczmarkowie mieli sześcioro dzieci. Kiedy zmarł ojciec, zamieszkali przy pałacu hrabiego w Łęce Wielkiej.
Zofia ukończywszy gimnazjum i liceum pedagogiczne, podjęła pracę w szkole podstawowej. Podniosła kwalifikacje na dwuletnich studiach nauczycielskich, po czym jako nauczycielka rysunku i prac ręcznych podjęła pracę w Krotoszynie: najpierw w Liceum Pedagogicznym, a następnie w Liceum Ogólnokształcącym im. Hugona Kołłątaja. W 1957 roku poślubiła Kazimierza Bąka, nauczyciela historii i filozofii w LO. W uznaniu za nienaganną pracę pedagogiczną w 1975 r. Rada Państwa przyznała jej Złoty Krzyż Zasługi.
Jak się potoczyły losy rodzeństwa stulatki? Brat Florian i siostra Łucja byli nauczycielami, najstarsza z rodzeństwa Maria była kierowniczką i wychowawczynią w przedszkolu. Zygmunt był drogerzystą, a najmłodszy Jerzy wywieziony został w 1940 roku do pracy w gospodarstwie w Niemczech.
Długowieczność przypadła w udziale tylko pani Zofii. Zygmunt zmarł tuż po wojnie, Maria, podobnie jak jej mama, doczekała 76. urodzin, trojgu pozostałym z rodzeństwa udało się przeżyć 80 i więcej lat.
Pani Zofia Bąk odbiera życzenia urodzinowe (Fot. Archiwum DPS w Baszkowie)
2. Pani Izabela Filipowska również pochodzi z rodziny wielodzietnej. Ojciec Edward był kamerdynerem hrabiego Żółtowskiego w Czaczu, mieszkał z żoną i dziećmi w oficynie pałacu. Pani Izabela była siódmym dzieckiem, miała jeszcze troje młodszego rodzeństwa. Mama pani Izabeli przeżyła 84 lata, ojciec umarł w latach II wojny światowej, przeżywszy lat 71. Rodzeństwo stulatki cieszyło się dobrym zdrowiem, kilkoro z nich żyło ponad 90 lat.
Izabela i Janusz Filipowscy wychowali pięcioro dzieci: dwie córki i trzech synów. Pan Janusz pracował w przemyśle ceramicznym, m.in. w krotoszyńskim „Cerabudzie”. Pani Izabela zajmowała się domem, a ponieważ była z zawodu krawcową, w wolnym czasie obszywała całą rodzinę. Mieszkająca ze stulatką córka, pani Małgorzata, wspomina ładne sukienki, które mama szyła jej, siostrze i sobie. Bracia często ubierali koszule wykonane przez mamę.
Krotoszynianka doczekała się łącznie siedmiorga wnucząt i dwojga prawnucząt. Najmłodszy wnuk ma 25 lat, młodsze prawnuczę ma roczek.
Ciekawą tradycją tej rodziny są czerwcowe zjazdy krewnych i potomków. Tradycja wzięła swój początek w obchodzonych w dużym gronie imienin mamy stulatki - Klary Władysławy. Solenizantki już od lat nie ma, a czerwcowe spotkania trwają – w tym roku odbył się 61. zjazd, tym razem ze względu na pandemię bardzo skromny. Spotkania rodzinne rozpoczynają się zawsze w parku przy dawnym pałacu hrabiowskim w Czaczu, czyli na terenie związanym z dzieciństwem Izabeli Filipowskiej. Ze względu na wiek i utrudnienia w samodzielnym poruszaniu się, seniorka rodziny od dwóch lat nie bierze już udziału w zjazdach rodzinnych.
Pani Izabela Filipowska wśród pamiątek (Fot. Archiwum UM)
3. Pani Jadwiga Janicka urodziła się w Biadkach, tu mieszkali też jej rodzice: Wincenty Bieganek i Julianna z domu Sufryd. Stulatka miała łącznie siedmioro rodzeństwa. Żyje jeszcze jej młodsza o trzy lata siostra, a dwa lata temu zmarła starsza, która miała wówczas 99 lat.
W latach przedwojennych pani Jadwiga mieszkała w Konarzewie, pracując w gospodarstwie u Niemca. Lubiła tę pracę i pamięta, że niemieccy właściciele dobrze ją traktowali. Kochała zwierzęta, szczególnie psy i konie, umiała jeździć konno.
Ślub z Piotrem Janickim wzięła w 1946 roku. Mąż przed wojną pracował we Francji w kopalni, w Polsce zatrudniono go w cegielni. Wychowali razem dwóch synów. Piotr Janicki zmarł w 1977 roku, pył węglowy siedział mu od lat w płucach. Pani Jadwiga doczekała się czworga wnucząt, najstarsze ma 43 lata, i jednej prawnuczki, obecnie 2-letniej.
Jej ulubionym zajęciem była praca w przydomowym ogrodzie. Jak zapewnia synowa, nikt nie znalazłby na grządkach teściowej chwastów, po każdym deszczu ruszała natychmiast do ogrodu uzbrojona w motykę. Wiekowa biadkowianka chętnie czytała, przez wiele lat abonowała „Przyjaciółkę”, którą potem przekazywała synowej do dalszego czytania. Nad gazetą zasiadała, popijając ulubione ziołowe napary z roślin zbieranych wokół domu i w ogrodzie. Na strychu zawsze wisiały woreczki z ususzonymi ziołami.
Stulatka od kilku lat wymaga już pomocy przy ubieraniu i chodzeniu. Ogląda telewizję, rozmawia z psem, przegląda gazety, czasami śpiewa. Jest drobniutka i waży niewiele, ale ma apetyt i do jedzenia nie trzeba jej zachęcać. Kiedy siedzi na krześle przed domem, zachwyca się otoczeniem. Mówi, że jest tu pięknie i nie zamierza jeszcze odchodzić.
Pani Jadwiga Janicka i bukiet z okazji 100. urodzin (Fot. Archiwum UM)
Gratulujemy Paniom setnych urodzin i życzymy dalszych lat w zdrowiu.
Tekst: USC w Krotoszynie