Dzisiaj trudno sobie wyobrazić życie bez energii elektrycznej. A przecież w latach powojennych mało która wieś miała dostęp do prądu. Lampy naftowe, karbidowe lub zwykłe świece rozjaśniały mieszkanie. Kierat, inaczej maneż, napędzał młocarnię czy śrutownik w gospodarstwach rolnych. Silnik spalinowy był drogi i trudno dostępny, a konie lub krowy, które chodziły w kieracie były w każdym gospodarstwie. Mojej wsi, Gorzupi, nie łatwo było załapać się na listę oczekujących elektryfikacji. Trzeba było ogromnej determinacji i wspólnego działania wielu mieszkańców, aby tak się stało. Takim motorem napędowym był Eugeniusz Dadej. Energiczny, bardzo uparty człowiek - dzisiaj byśmy powiedzieli kreatywny mieszkaniec wsi, który skupił wokół siebie światłych ludzi. Utworzyli oni kilkunastu osobowy komitet elektryfikacji wsi. Eugeniusz Dadej stanął na czele komitetu. Pierwszym problemem z jakim komitet musiał się zmierzyć - to skąd wziąć pieniądze - jakbym to dzisiaj słyszał - wieś takich nie miała. Za to była ziemia po smoszewskim majątku na terenie Gorzupi. Ziemia należała prawdopodobnie do skarbu państwa. Sprzedano więc ziemię jako działki budowlane mieszkańcom Gorzupi (dzisiaj to ul. Spokojna, Krótka i Rzemieślnicza) i pieniądze się znalazły. Było to siedem tysięcy na zabudowanie. Trudności jednak nie ubywało. Żeby kupić materiały takie jak linki energetyczne, izolatory szef komitetu musiał nie jeden raz jechać nawet na Śląsk, ale kupił. Zakupione słupy trafiły najpierw do impregnacji w Kożminie Wlkp., a potem zostały wkopywane przy drogach Gorzupi. Mieszkańcy sami kopali dziury w tak zwanym czynie społecznym. W takim czynie społecznym został wymurowany budynek do transformatora. Budynek ten stoi do dziś przy ul. Krotoszyńskiej, a jego wykonawcą był rolnik i murarz jednocześnie - Piotr Paszek. Chociaż działo się to w latach 1953 - 1954, dzisiaj mało kto pamięta, ile trudu kosztowała "jasność" dla mieszkańców Gorzupi i na ile poprawiło się codzienne życie. Po tamtych słupach już nie ma śladu.
(Artykuł powstał dzięki wspomnieniom, z jakimi podzielił się ze mną Jan Kryś, najstarszy mężczyzna w Gorzupi, który wykopał dziurę pod słup przy swojej posesji)
autor tekstu:Henryk Kubiak
autor zdjęć: Henryk Kubiak